Ogoniasty szary

Ogoniasty szary

Witam się serdecznie :)
Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem z chustą Butterfly Effect.
Wasze miłe słowa, to miód na moje serce !
Tym bardziej, że jak pisałam to był mój debiut w zabawie z chustami.

A dzisiaj przedstawiam Wam mojego ogoniastego. Miał już swój debiut i nieskromnie się pochwalę, że między nami zaiskrzyło :) kochamy się z wzajemnością.

Pomimo, że jak go zaczęłam robić, to miałam wrażenie, że nie dotrwam końca. 
Włóczka Cashmira Fine 21, Allize, jest  cienka  ale wydajna, zużyłam niecałe 3 motki. 
W gotowym sweterku prezentuje się cudownie, jest miły, lekki i zwiewny. 
Opłacało się go robić.
Włóczkę z czystym sumieniem polecam.

A oto i on.
Do zdjęć załapały się naszyjniki, które wydają się pasować idealnie.
















Aktualnie na drutach mam dwie robótki. 
Forma taka z jaką sobie spokojnie daję radę i jaką lubię :)

Oraz chustę Echo Flowers z Dropsa Lace, którą polecała Sylwia. Robię ją z http://www.intensywniekreatywna.blogspot.com/2012/12/chusta-razem-robiona-prolog.html ale to potrwa :) Radzę sobie z ażurem ale po raz kolejny nie zgadzają mi się oczka :( tzn. gdzieś popełniam błąd, te narzuty, 3 prawe przekręcone... ach szkoda gadać ...
Mam nadzieję, że w końcu gotowa chusta ujrzy światło dzienne :)

Żegnam się z Wami ciepło
do następnego wpisu
pa pa :)





Chusta Butterfly Effect

Chusta Butterfly Effect


Witam się z Wami słonecznie i wiosennie :)


Bez zbędnych słów... 
















 I co sądzicie, udało się ?

Dziękuję, że trzymałyście za mnie kciuki. 
Jestem przekonana, że głównie dlatego ją skończyłam :) Nie mogłam się przecież poddać. 
Miałam kłopot z przerabianiem diagramu ale po spruciu kilku rzędów, powiodło się :)

Jest to moja pierwsza chusta  i już wiem, że nie ostatnia. Teraz jak już wiem jak się do tego zabrać będzie ich więcej :)

Już nawet przeglądałam jaką mogłabym zrobić ale w głowie się kręci od wyboru. 

Nie powiem, stopień trudności jest bardzo ważny, na tą chwilę na pewno - umiarkowany :)
Macie jakieś doświadczenie i propozycje ?





Włóczka : Cashmira Fine 21, Allize - 1 motek. W chuście ładnie się prezentuje i dobrze się blokuje.

Druty: 3,5 Addi


Żegnam się z Wami ciepło
do następnego wpisu
pa pa










Mój pierwszy raz

Mój pierwszy raz




Dzieje się moja pierwsza chusta, Butterfly Effect, w/g tego opisu http://www.ladyinred.se/stickterapi/butterfly_effect_PL.pdf

Od baaardzo długiego czasu miałam ochotę na chustę, nie całkiem może dla siebie, bardziej tylko po to żeby ją zrobić.
Tak dla sprawdzenia czy dam radę i za każdym razem kiedy spoglądałam na wzory i opisy, wymiękałam.
Chyba właśnie nadszedł czas i oto jest właśnie na drutach.

Dlaczego Butterfy Effect ? Bo Pani Iwona tłumaczy jak ją zrobić :) Można oglądać filmiki i dziergać.
Wydawałoby się  nic trudnego a jednak nie obyło się bez wpadki.

Włóczka, pozostałość z ogoniastego. W sam raz na pierwszą chustę, odpowiednia ilość metrów, kolor mi się podoba...
A jak się robi ?
Początek łatwo. Do momentu zabawy z ażurem, parę pierwszych rzędów  musiałam spruć bo zamotałam się z diagramem :)

Nie poddam się jednak łatwo, powiedziałam a, powiem i b.

Na obecną chwilę wygląda to tak.
Chusta Butterfly Effect, odsłona pierwsza.



Nie wygląda zachęcająco :) ale mam nadzieję, że dostąpi stanu noszalnego.

Z prośbą o trzymanie kciuków 
do następnego wpisu
pa pa 

P.S. Ogoniasty skończony, czeka na upranie i sesję zdjęciową.
Majówkowe 344 km rowerem - poprawiony post.

Majówkowe 344 km rowerem - poprawiony post.


Witam wszystkich zaglądających
Ogoniasty z Kala i ogoniasty szary dziękują wszystkim za miłe przyjęcie i komentarze :)
Dziękuję też tym z Was, którym spodobał się mój blog i dodali mnie do swoich 
odwiedzanych blogów :)
oraz witam nowych obserwatorów :)


Post miał być opublikowany wczoraj ale z powodów technicznie mi nieznanych, nie został opublikowany. Wiem, że był widoczny na Waszych blogach ale nie mogłyście go zobaczyć.
PRZEPRASZAM !!!


W poprzednim poście pisałam o zaplanowanej rowerowej majówce.
Otóż, udało się, dojechaliśmy na miejsce i szczęśliwie wróciliśmy.
Nie zwiedziliśmy wszystkiego co było zaplanowane, bo pogoda jaka była każdy wie, nie dopisała ale nie poddaliśmy się i nie siedzieliśmy na miejscu. Rowery były używane nawet w deszcz. Nie była to majówka spędzona na błogim leniuchowaniu o jakim marzyłam. Była to majówka okupiona potem, zmęczeniem, w niektórych momentach prawie łzami. Łzami złości, bezsilności i walką z własną słabością. Droga momentami była ciężka, podjazdy pod długie górki doprowadzały mnie do ogromnej wściekłości. Ogólne zmęczenie powodowały ataki nagłego potoku niecenzuralnych słów z moich ust. Ich ilość i częstotliwość z jaką się wydobywały samą mnie zadziwiały. Tutaj, muszę to przyznać, chylę czoła przed moim mężem, bo za każdym razem w takiej sytuacji nie puszczały  mu nerwy a wręcz przeciwnie, za cierpliwość jaką okazywał powinien otrzymać order ! Kocham Cię. Szybko jednak frustracja mijała, powracała energia i wiecie co, okazuje się, że z moją kondycją nie jest tak źle. Po powrocie nie miałam żadnych zakwasów :) Nie licząc bólu kolana, który wziął się nie wiadomo skąd i torturował  przy każdym naciśnięciu pedała. Całościowo patrząc nastrój w grupie panował dobry. Humory dopisywały. Nikt nikomu nie zalazł za skórę bo nadal chcemy ze sobą jeździć.

Słubice są miastem granicznym z Frankfurtem nad Odrą i mamy okazję jeździć po niemieckich ścieżkach rowerowych a musicie wiedzieć, że tam ścieżkami rowerowymi można dojechać chyba wszędzie.
Dlatego jechaliśmy częściowo po niemieckiej stronie a po przepłynięciu promem część trasy przejechaliśmy stroną Polską. Po drodze odwiedzając miejsca upamiętniające walkę żołnierzy podczas II Wojny Światowej.

Na wysokości Kienitz stoi Radziecki pomnik, który upamiętnia przeprawę przez Odrę Wojsk Radzieckich w 1945 roku.



Czekamy
 na prom




Śniadanie w Gozdowicach, po przepłynięciu promem








W Starych Łysogórkach znajduje się Muzeum 1 Armii Wojska Polskiego oraz stoi czołg, który brał udział w walkach na szlaku bojowym,




Cmentarz Siekierkowski- Cmentarz wojenny 1 Armii Wojska Polskiego - wbrew powszechnej opinii nie znajduje się on w Siekierkach , tylko w Starych Łysogórkach.

Na cmentarzu spoczywa 1987 żołnierzy ( w tym 1661 znanych z nazwiska).
Jest bardzo zadbany. 
Ogrom krzyży, nazwiska, wiek na tabliczkach i świadomość, że wszyscy Ci żołnierze zginęli już pod samiuśki koniec wojny przytłoczył mnie ogromnie.





Sanktuarium Matki Bożej Nadodrzańskiej Królowej Pokoju w Siekierkach













Góra Czcibora
Miejsce bitwy pod Cedynią w 972 roku.
Na zachód od Cedyni, na wzniesieniu, w czerwcu 1972 roku został postawiony " Pomnik Polskiego Zwycięstwa nad Odrą", upamiętniający 1000- lecie bitwy pod Cedynią.




Pomnik przedstawia orła z rozpostartymi skrzydłami.
Pierwszy raz byliśmy tam w zeszłym roku, w drodze nad morze, też rowerami :)


To jest widok z góry- robi wrażenie prawda?


W drugi dzień weekendu pogoda nam nie dopisała. Musieliśmy zrezygnować z zaplanowanej wycieczki...
Wybraliśmy się więc  w odwiedziny do znajomego leśniczego, mieszkającego w okolicy.
Droga okazała się dość męcząca ( z Piasku na Chojnę), nielubiane przeze mnie górki dały mi w kość.



Leśniczówka w środku lasu odnaleziona :)
Gorąca herbata i doskonała pigwowa nalewka postawiła nas na nogi i wprawiła w dobry humor :)


Pożegnanie z leśniczym, dziękujemy Edziu za wskazanie krótszej, piękniejszej, prowadzącej przez środek lasu drogi :)


Nie obyło się bez złapania gumy.
Kochany mąż, zaopatrzony we wszelkiego rodzaju sprzęt zapasowy i naprawczy, dętkę wymienił :)


Relaksik :)


Główny gwóźdź programu.
W drodze na podnośnię statków Niederfinow w Niemczech.




Windowa podnośnia statków.
Różnica poziomu wód wynosi 36 metrów.
Różnicę tę, statki pokonują w wypełnionej wodą olbrzymiej wannie, która jest podnoszona lub opuszczana za pomocą mechanizmów zębatkowych.
Całkowita wysokość to 52m, szerokość 27m, długość 94m.
Obok budują nową, jeszcze większą.
Ogrom tej budowli robi potężne wrażenie na zwiedzających. Podnośnia jest otwarta dla zwiedzających, można tam wejść (bilecik kosztuje tylko 2 Eur ). Warto jednak zapłacić i mieć możliwość zobaczenia tej skomplikowanej budowli.








Panorama z góry podnośni.




Zasłużony odpoczynek.

Udział wzięli, od lewej:
 Kiniu , mąż , ja, Gitara, koleżanka Kasia ( dojechała do nas) i Fiona.




Ogoniasty też był na tym wyjeździe ale niewiele miałam czasu aby go podziergać więc spokojnie sobie odpoczywał, chociaż on :)
W drodze powrotnej szczęście nam dopisało, jechaliśmy z wiatrem i powrotne 110 km przejechaliśmy, z postojami na odpoczynek w 8 godzin.
Do domu wróciliśmy zmęczeni ale szczęśliwi.

A jakie Wy macie doświadczenia rowerowe ? Jeździcie na rowerach ?
Bo ja się przyznaję, rowerowanie nie jest moją największą pasją ale lubię jeździć. Po takiej wycieczce jestem z siebie zadowolona i dumna, że zdołałam pokonać  tyle kilometrów a przy okazji pozbyłam się dość sporo zbędnych kalorii :)

Jeśli to czytacie to znaczy, że dotrwałyście do końca postu- dziękuję :)
pa pa
miłego wieczorku :)








Copyright © 2016 Babojolowy zawrót głowy , Blogger