Oszalałam ?
Zacznę od tego, że nie spodziewam się wnuka ani tym bardziej dziecka.
Uczciwie powiedziawszy, w wieku 45 lat raczej nie uśmiechałoby mi się ponownie zostać "młodą " mamą :)
Zatem, czy oszalałam dziergając maskotki ?
Błagam, powiedzcie, że nie.
Przyznam, że po swetrach, kocykach, koszach, dywanikach, ostatnim kocu... to jest bardzo fajne zajęcie.
Małe, podręczne, bez żadnego problemu dające się zabrać wszędzie ze sobą.
I sprawiające ogromną frajdę, mnie i małym, choć nie tylko, nowym właścicielom.
Choć powiem Wam, naiwne jest myśleć, że dzierganie zabawek dla dzieci jest łatwe. Co to to nie ! Dzieci są małe ale mają wielkie wymagania, co do koloru, wielkości, wyglądu itp.
Ale zawsze są zadowolone.
Dla Ich uśmiechu... warto :)
To jeszcze nie koniec.
Nowe moteczki, z przeznaczeniem na małe, kolorowe misiaczki czekają :)
Pozdrawiam Was ciepło z optymistycznym nastawieniem na dzisiejszy wieczór-
Kibicujecie, oglądacie, krzyczycie, piszczycie, wyzywacie, klniecie???
Bo ja wszystkiego po trochu.
Jola