Takie tam, nie wiadomo co

Na początek chcę Wam podziękować za cudnie pokrzepiające i motywujące do dalszego dziergania, komentarze pod postem z tuniką. Jestem zadowolona z udanego udziergu a Wasze miłe słowa dodają mi ochoty na jeszcze :) Oraz witam nowych obserwatorów :)

Dzisiaj ostatni dzwonek do pokazania listopadowej czapki z zabawy u Oli.
W zasadzie nie jest to czapka a komin z kapturem i mam głęboką nadzieję, że łapie się w ramy zabawy.
Zrobiony najprościej jak się da, na płasko, na czubku zszyty metodą trójdrutową a pod szyją na stałe przyszyłam  guziki, Zszywanie metodą trzech drutów sprawdza się rewelacyjnie, szew jest równiutki i prawie niewidoczny.
Ściegiem francuskim, na drutach nr 9 z Andes Drops 4010 i muszę powiedzieć, że nie lubię robić na grubych drutach.
Włóczka jest gruba, miła, ciepła, mięsista, puszysta...
Zamysł był, że ma grzać szyję ale w razie większych mrozów dodatkowo i głowę. Zdecydowanie grzać będzie, bo już podczas dziergania przyjemne ciepełko czułam.
Nic wielkiego, wyrafinowanego, zwyklak, sprawiający wrażenie luzu.







Oprócz tego muszę się pochwalić wygraną również na blogu Oli. Wygrałam moteczek pięknej, ręcznie farbowanej, pięknej włóczki od Marty z Zagrody.



Co z niej powstanie? Jeszcze nie wiem :) Na razie cieszę się nią ogromnie.

        Mam jeszcze czym się pochwalić ale o tym następnym razem. Spotkała mnie wielka, przesympatyczna, nieoczekiwana niespodzianka. Taka, że po rozpakowaniu drżącymi dłońmi, dość sporych gabarytów paczki stałam wmurowana, gapiąca się i nie umiejąca znaleźć słów opisujących moją radość.

I w zasadzie miałam chwalić się nią od razu ale nie mogłam, nie miałam do tego głowy, zawirowania jakie spotkały nas w zeszły weekend skutecznie mnie wybiły z rytmu.
        Namówiłam mojego męża na lodowisko, wybraliśmy się tam a potem...pogotowie, szok,  złamanie z przesunięciem, ortopedia, operacja, druty, ból... ręka w gipsie pod pachę na 6 tygodni...

"baby-sitter"

19 komentarzy:

  1. O matko jedyna, jakie lodowisko jest niebezpieczne! Coś o tym wiem, bo mój pobyt na nim zakończył się pękniętym żebrem i brakiem możliwości oddychania, śmiania się przez dobrych kilkanaście dni. Współczuję.
    A komin o prostej konstrukcji, ale wyszedł bardzo efektowny i na pewno ciepły! Wygrana włóczka jest przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ten coiek. Też bym takiego chciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaptur jest rewelacyjny, Jolu! Ostatnio, bardzo podobają mi się takie grubaśne udziergi, nie tylko dlatego, że można je szybko zrobić. Gratuluję wygranego moteczka w słodkim miodowym kolorze. Współczuję mężowi bólu, a Tobie roli opiekunki... ( bo z mężem, zwłaszcza chorym, to gorzej jak z dzieckiem ;) ). Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojoj, serdecznie współczuję takiego nieszczęścia! Życzę szybkiego powrotu do zdrowia! A co do komina - jest bajeczny! I mimo, że taki prosty, to i tak nie wiem jak i gdzie go złączyłaś :)
    Pozdrawiam ciepło, Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Nie wiadomo co" twarzowe niezwykle i w dodatku praktyczne (szczególnie kiedy nie kocha się czapek...) Zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jolu- komin jest świetny. Proste formy mają swój urok. Ja również nie lubię dziergać na grubych drutach, ale czasami trzeba:-) Dużo zdrówka dla drugiej Połowy i gratulacje z okqazji wygranej. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały kaptur! Rewelacyjny - brakuje mi słów... jest po prostu doskonały i wszystko mi się w nim podoba :-)
    Gratuluję wygranej :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny otulacz. Taki mięciutki, w sam raz na ogromne chłody.
    Gratuluję wygranej :)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie :)
    http://wharmonii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. To nie wiadomo co, jest bardzo pomysłowe, wspaniale wyglądasz w kapturku;).... współczuję przeżyć lodowiskowych, zdrowia dla męża życzę dla Ciebie dużo siły:)

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany, życzę szybkiego powrotu do zdrowia mężowi,
    Otulacz- komin świetny, uwielbiam takie formy
    Pozdrawiam ciepło
    K.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo praktyczne wdzianko wyszło. I ciekawe równocześnie. Ja ostatnio, po latach wielu, zapałałam miłością wtórną do robótek na drutach. Tylko czasu brak (może wybiorę się na lodowisko?;)). Zdrowia mężowi, a Tobie duuużo cierpliwości życzę. Wszak wiadomo, że chory facet nie leczy się, a walczy o życie :) (zasłyszane)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Po pierwsze - kominokaptur świetny!
    Po drugie - gratuluję i zazdraszczam wygranej, wełenki z Zagrody są cudne,
    A po trzecie - siły i cierpliwości Ci życzę, bo chory facet to...
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny komin :) Bardzo twarzowy. Lubię takie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Prosty a dający taki super efekt - zdrówka życzę !

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardz fajny kominokaptur :) Lubię takie rozwiązania :))
    Pozdrawiam serdecznie,
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  18. Może nie ma nazwy, ale prezentuje się świetnie, bardzo twarzowy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajny ten kominokaptur 2 w 1 :))) włóczki z zagrody jeszcze nie miałam, na razie czeka lace od dropsa na swój czas :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Babojolowy zawrót głowy , Blogger